środa, 29 stycznia 2014

The Velvet Underground & Nico - recenzja.


  Płyta The Velvet Underground & Nico wydana została w 1967 roku przez wytwórnię Verve, a wyprodukowana teoretycznie przez Andy'ego Warhola. 


 O samej płycie powiedzieć można wiele. Podczas gdy w Wielkiej Brytani ludzie szaleli słuchając radosnych piosenek Beatles'ów, a wokół prosperował wciąż ruch dzieci kwiatów, niewiele osób chciało w ogóle mieć do czynienia z brudnymi, kontrowersyjnymi utworami Velvetów.

     Cały album ma ścisły związek z Andy'm Warholem, poczynając od okładki którą on sam zaprojektował, idąc po współpracę przy artystycznym projekcie Exploding Plastic Inevitable. Chyba najbardziej w tym wszystkim podoba mi się cała ta atmosfera, która zaprzecza sztuce jako formie pięknej. Pokazuje również ironię z jaką Warhol traktował rozwijający się wówczas konsumpcjonizm sprzedając swe sitodruki na skalę masową, nie tworząc niczego unikatowego. Przedstawiał sztukę w sposób pozbawiony emocji.


    The Velvet Underground w swoich tekstach poruszało pewne problemu, które istniały w amerykańskim społeczeństwie, ale których nikt nie chciał bardziej rozgrzebywać. Należały do nich między innymi: narkotyki, seksualność, pewien ludzki fatalizm, destrukcyjne elementy osobowości, oddawanie się w hedonizm bez postrzegania jego konsekwencji. Album z tego powodu został odrzucony i niedoceniony w swoim czasie. Na szczęście po latach ludzie spostrzegli jego wartość dla muzycznego świata. Między innymi dlatego płyta widnieje na 13. miejscu w rankingu najlepszych albumów wszech czasów magazynu Rolling Stone. Sama muzyka zalicza się do gatunku rock'a progresywnego, eksperymentalnego, powiedziałabym też że również progresywnego.

    Na wyróżnienie zasługują przede wszystkim utwory takie jak: "Venus in Furs", inspirowany niemiecką powieścią z 1870 roku o bardzo podobnym tytule, której tematyka dotykała zagadnienia sadomasochizmu., "Heroin" - po przesłuchaniu raz nie może nigdy już odejść w zapomnienie oraz "I'm Waiting for the Man", którego cover między innymi zrobił David Bowie. Ogólnie album zawiera 11 świetnych kawałków, które łącznie trwają niecałe 50 minut.

 OCENA 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz