czwartek, 6 lutego 2014

Tam gdzie słońce prześwietla ukryte kłamstwa "Sierpień w hrabstwie Osage" - recenzja.

      Zachęcona pozytywnymi opiniami moich znajomych postanowiłam wybrać się na "Sierpień w hrabstwie Osage", wyreżyserowany przez John'a Wells'a. Film został przez nich opisany przede wszystkim jako bardzo emocjonujący, później jako dobrze zagrany. Dodatkowo moją uwagę przykuła obsada, w której skład wchodzi wspaniała Meryl Streep, która otrzymała za tę rolę nominację do oscara, Julia Roberts, również z nominacją, znany między innymi z "Moulin Rouge" Ewan McGregor i wielu innych wysokiej rangi aktorów. Scenariusz powstał na podstawie sztuki o takim samym tytule, a napisała go Tracy Letts. Osobiście podejrzewam, że gdzieś w ziemiach na terenie tego hrabstwa musi być zakorzeniony jakiś zły pierwiastek, ponieważ to co podczas seansu zobaczyłam było przepełnione aż nadto nieszczęśliwymi wydarzeniami.


          Na samym początku poznajemy Beverly'ego, który staje się przyczyną ponownego spotkania po wielu latach, będących ze sobą w nie najlepszych stosunkach matki i trzech córek. Przedstawia nam pokrótce swoją relację z żoną oraz specyficzną umowę jaką przed laty zawarli ze sobą małżonkowie. Wszystkie późniejsze wydarzenia otoczone będą przemocą, krzykiem, alkoholem, narkotykami i silnymi, negatywnymi emocjami.

           Czy fabuła filmu skupia się na jakimś konkretnym problemie? Właściwie ciężko jest to stwierdzić gdyż w teorii pod lupę brane są wyniszczone kłamstwem, zawiścią, zazdrością i egoizmem kontakty międzyludzkie. W praktyce problemy tkwią głębiej. Pewnie co drugi psycholog rzekłby, że wszystkie późniejsze problemy psychiczne, pewna niestabilność emocjonalna biorą się z trudnego dzieciństwa. I trzeba by było mu przyznać rację. Poczucie niesprawiedliwości, dawne dramaty ukryte gdzieś głęboko w świadomości, zdrady, brak zaufania, to wszystko wychodzi z czasem, po wielu, wielu latach.




       Podsumowując, na wydarzenia składają się co rusz nowe pasma nieszczęść, przewleczone co jakiś czas inteligentnym i zarazem subtelnym humorem, który jedynie ktoś kto z dystansem podchodzi do filmu może właściwie odczytać. Sama myślę, że jest on pełen pewnego rodzaju ironii, której nie potrafię dokładnie umiejscowić, ale jestem w stanie ją wyczuć. Uważam zarazem, że każdy wrażliwy widz, będzie również w stanie ją dostrzec. Nie oznacza to, że łza nie zakręci się w oku, a serce momentami nie ściśnie oczywiście.

 

      Gra aktorska zasługuje na duże uznanie, właściwie nie mam do nikogo z aktorów większych zarzutów. Praca kamery była dość standardowa, przez co nie zwróciłam na nią większej uwagi. Film był pełen słońca, otoczony ciepłymi kolorami, co stanowiło doskonały kontrast do jego treści. Polecam film, warto go obejrzeć, nie jest to koniecznie pozycja na duży ekran, jednakże w domu, w miłym towarzystwie jak najbardziej.

    


 OCENA 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz