środa, 15 stycznia 2014

O Panu Ptaku Nakręcaczu, głębokiej studni oraz nierzeczywistej rzeczywistości.

     Każdy kto choć raz czytał książkę autorstwa Haruki Murakami'ego, wie że w trakcie czytania pewne normy, które panują w naszym świecie zostają zaburzone. Człowiek nie jest w stanie zorientować się kiedy coś co powinno być nazwane elementem fantastycznym opowieści staję się czymś zupełnie naturalnym i jak najbardziej jej właściwym.


   "Kronika Ptaka Nakręcacza" jest niewątpliwie jedną z najlepszych powieści Murakamiego. Mimo swojej obszerności, sadza człowieka w fotelu i sprawia w magiczny sposób, że nie może on oderwać wzroku od przerzucanych co chwilę kartek.
Rozbudowane wątki, głęboko przeanalizowane postacie, wszystkie na swój sposób niezrozumiałe i spowite tajemnicą tworzą treść tejże opowieści. Sięgając po kolejną książkę Murakamiego nie spodziewamy się rozwikłania wszelkich zagadek pojawiających się w miarę rozwoju akcji. W pozornie odmiennych cechach i opisach bohaterów dostrzegamy pewne typowe dla autora schematy. Uszy o nieregularnych kształtach, delikatny puszek widniejący nad górną wargą, brak telewizora oraz skrupulatne przygotowywanie z pozoru prostych posiłków, to tylko nie które elementy witające nas jak starych przyjaciół Haruki'ego.

      Po raz kolejny zostajemy uwikłani w całą serię, można by rzec, zupełnie przypadkowych zdarzeń. Okazuje się jednak, że los jako dyrygent, kierujący orkiestrą świata, zmienia co rusz tempo, czasem powtarza pewne elementy, wprowadza nowe sekwencje dźwiękowe, jednak wciąż tworzy muzykę jako jedną całość. Tak samo jak czas, który bawi się świadomością każdego człowieka, czerpiąc radość z jego zagubienia.

   Tym razem błądzimy pomiędzy latami 90, a końcem drugiej wojny światowej. Wątki te łączą się ze sobą, przeplatają tworząc pięknie wyrzeźbioną lineę serpentinatę, czasem brutalnie przerwaną, czasem zagiętą pod nieodpowiednim kątem, tak że mamy ochotę przerwać lekturę na kolejną filiżankę kawy. Jesteśmy przerażeni i jednocześnie zafascynowani zachowaniem bohaterów, ich brakiem silnych emocji, nieistniejącym w przestrzeni krzyku i zwyczajnym akceptowaniem, dla nas, nieakceptowalnego. W pewnym momencie pojawia się jednak światło, które dostrzegamy leżąc na dnie głębokiej studni, kiedy ktoś pomału uchyla pokrywę i wiele rzeczy zaczyna mieć sens. Pomału chwytamy drabinkę, którą dopiero teraz jesteśmy w stanie dostrzec i wspinamy się na powierzchnie, aby w końcu poznać tak długo oczekiwane wyjaśnienie (albo też jego część).

    Zdradzanie treści poszczególnych rozdziałów, jaki i opisy kolejnych postaci nie mają tutaj sensu, myślę że najpierw należy poczuć smak powieści, pozwolić swym kubkom smakowym na określenie własnej postawy wobec lektury, dopiero potem zacząć pomału konsumować kolejne składniki zaserwowanej potrawy - zarówno każdy z nich osobno, jak i pod postacią dobrze współgrającej całości. Osobiście polecam przeczytać "Kronikę Ptaka Nakręcacza", nie musi to być koniecznie akurat ta powieść Murakam'iego, jednakże warto poznać nowy smak tego świata, sprawić przyjemność własnym zmysłom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz